Witajcie,
Dziś przedstawię Wam mój zestaw ratunkowy przeznaczony dla moich zamęczanych i torturowanych dłoni.
Dziś przedstawię Wam mój zestaw ratunkowy przeznaczony dla moich zamęczanych i torturowanych dłoni.
Zestaw,
jak widać na powyższym zdjęciu składa się z rękawiczek pielęgnacyjnych
Eco Tools, kremu do rąk Garnier Skin Naturals z masłem shea oraz
organicznego oleju makadamia. Efekt około miesięcznego zużywania i
smarowania to: prawie dwie zużyte tubki kremu, 1/3 zużytej buteleczki
oleju i kilkanaście prań rękawiczek oraz - zdecydowane odżywienie,
nawilżenie (trwałe) i wygładzenie dłoni :)
Moje
dłonie, to dłonie zmaltretowane. Ciągłe mycie rąk noszenie rękawiczek
jednorazowych w pracy robi swoje, że tak ładnie powiem. Są wiecznie
przesuszone, potrafią popękać i często robią się czerwone i szorstkie.
Do tego wrażliwa skóra na nich, nie tolerująca większości mydeł w
płynie, ani żadnych wyciągów owocowych. Multum przetestowanych kremów,
brak idealnego, kremy na receptę od dermatologa, maści. Czasem gdy jest
źle, sięgam nawet po maści sterydowe, kiedy to już naprawdę nie mogę
sobie z nimi dać rady i zaczyna się jakiś stan zapalny z podrażnienia.
Bambusowe rękawiczki pielęgnacyjne ECO TOOLS.
Są
dostępne w sieci Rossmann. Według producenta wspomagają działanie
kremów, czy maści stosowanych na dłonie. Mają też odprężać zmęczone
dłonie. Ale wiadomo, że same raczej tego nie zrobią. Lubię je, ponieważ
są bardzo cieniutkie, delikatne, nie uciskają, a założone na nakremowane
dłonie, ale najważniejsze, że naprawdę wspomagają regenerację dłoni i
działanie stosowanych specyfików. Także zdecydowanie polecam.
Krem do rąk Garnier Skin Naturals, Nawilżająca Pielęgnacja z ekstraktem z masła shea, Skóra wysuszona, Odżywianie.
Jak
obiecuje producent - ma to być krem, który szybko się wchłania,
zapewnia 24-godzinne nawilżenie, ma zregenerować i odżywić skórę dzięki
ekstraktowi z masła shea oraz dzięki obecności lizatu bakterii
probiotycznych ma wzmocnić naturalną barierę ochronną skóry i chronić ją
przed działaniem szkodliwych czynników zewnętrznych. Pomyślałam sobie -
coś może w końcu dla mnie, a raczej dla moich przesuszonych i
pękających dłoni. Tajemniczy, dla niektórych bardziej lub mniej
"Bifidus" jak to producent napisał na opakowaniu, to w sumie w moim
odczuciu nie wiadomo co - producent nie precyzuje dokładnie z czego i
jakich bakterii jest to lizat, co mnie, jako mikrobiologa, jakoś jednak
trochę obruszyło, no ale niech będzie, że przewrażliwiona jestem i się
czepiam ;)
Składu
nie ma złego, kilka olei, masło shea (jego zalet nie muszę wymieniać,
bo na pewno obiło Wam się wiele dobrego o uszy na jego temat) nie jest
wymienione na końcu, więc generalnie nie jest źle. Plusem dla mnie jest
brak mocznika w składzie, gdyż jest dla mnie alergenem i tylko pogarsza
stan moich dłoni, dlatego na wstępie krem dostał za to wielkiego plusa.
Moje
wrażenia po samym kremie - bardzo szybko się wchłania, nie zostawia
lepkiej warstwy, skóra jest wygładzona i nawilżona. Jednak musiałam się
smarować bardzo często, gdyż efekt nie był trwały, czyli doszłam do
wniosku, że muszę ten krem podkręcić, żeby był lepszy. Skoro olej z
orzechów makadamia sprawuje się dobrze na włosach, a miałam go w
lodówce, to postanowiłam spróbować i nie żałuję, wręcz przeciwnie :)
Organiczny Olej Makadamia (zrobsobiekrem.pl).
Pierwsze
co mogę powiedzieć i moje pierwsze wrażenie, to to, że pachnie cudnie,
jakby prażonymi orzechami. Więc to wielki plus, bo niektóre oleje to
potrafią....nie-pachnieć delikatnie mówiąc ;) Podobno orzechy makadamia
są jednymi z najsłodszych orzechów.
Skład: Macadamia (Macadamia ternifolia) Seed Oil.
Jest
to olej dość tłusty i treściwy, bardzo odżywczy, działający
regenerująco. Ten akurat (z ZSK), jest organiczny, pochodzi z Afryki i
posiada certyfikat Soil Association. Dokładny opis i opinie możecie
znaleźć Olej-makadamia-ORGANICZNY .
Uważa się go za olej odpowiedni zwłaszcza do skór suchych, wrażliwych,
łuszczących się. Olej stosowany bezpośrednio na skórę dość szybko się
wchłania, co też jest jego niewątpliwym plusem - sprawdziłam i
potwierdzam. W jego składzie znajduje się olej oleopalmitynowy, ale
nieważna nazwa, ważne, że działa on na naszą skórę, jak naturalnie
wytwarzane przez nią sebum - taki prawie nasz naturalny ochraniacz :)
Ważne!!!!
Jedna bardzo ważna uwaga - orzechy makadamia podobnie jak czekolada,
winogrona, awokado, kawa i czosnek są toksyczne dla psów i kotów, więc
jeśli mamy takiego pupila to nie głaszczemy go, gdy stosujemy ten olej
na dłonie i uważajmy, gdzie go kładziemy.
Stosowałam
go do włosów i tam się sprawdził, ale o tym innym razem, więc
postanowiłam nim poddać tuning'owi powyższy krem do rąk. Tuning'owanie
obywało się tak - do wyciśniętej na dłonie porcji kremu Garnier'a,
dodawałam 6-10 kropli oleju makadamia, mieszałam palcem i potem
wsmarowywałam w dłonie. A następnie oczywiście rękawiczki bambusowe,
chociaż na 15 minut, do godziny, bo nie umiem w nich spać ;) Efekt jest
taki, że po miesiącu smarowania takim mazidłem, najczęściej na noc, a
trakcie dnia samym kremem dłonie mam o wiele bardziej nawilżone,
gładsze, a efekt ten się utrzymuje w trakcie dnia. Dłonie się tak nie
przesuszają no i póki co nie pęka mi na nich skóra, nie są podrażnione,
mniej reagują na mycie i rękawiczki jednorazowe, więc dla mnie to duży
sukces. Nie jest to skomplikowane ulepszanie kremu, olej makadamia nie
jest bardzo drogim olejem i jest wydajny (ok 8 zł za 30 ml, z czego w
ciągu miesiąca stosowania codziennego na dłonie i kilka razy na włosy,
zużyłam może ok 10 ml = bardzo wydajny). Zakochałam się w takim
połączeniu oleju z orzechów makadamia i tego kremu do rąk, bo moje
dłonie już dawno tak dobrze się nie miały.
Cytując jakąś reklamę, nie pamiętam jaką - zdecydowanie polecam :)
Pozdrawiam orzechowo :)
Mikry Zakątek
Mikry Zakątek